Kierowca śpi, a samochód jedzie dalej?
Badania wykazują, że nawet po krótkiej drzemce, potrzeba ok. 60 sekund, by w pełni odzyskać zdolność do podejmowania decyzji, do koncentracji – tak niezbędnych podczas prowadzenia auta. O ile więc trwają testy nad ulepszeniem działania pojazdów autonomicznych, tak o spaniu za kółkiem podczas dłuższych tras można na razie tylko... śnić. Komputer pokładowy nie zastąpi w pełni człowieka, który w sytuacjach nagłych musi wziąć stery w swoje ręce i – podejmując szybką, trafną decyzję – przejmie kontrolę nad jazdą.
- O projekcie badawczym RUMBA: hipoteza, czas trwania, przebieg badań.
- Autopilot przyczyną wypadków samochodowych i brak kontroli nad samojeżdżącymi taksówkami jako skutki nadmiernego zaufania nowym technologiom.
Projekt badawczy RUMBA trwał 3 i pół roku i dotyczył zweryfikowania, jaka jest efektywność takich „przebudzonych kierowców”, czy są oni w stanie prawidłowo zareagować, gdy zostaną „poproszeni przez swój wieloślad” o jakieś konkretne zachowanie, o podjęcie decyzji. W celu przeprowadzenia pomiarów, stworzono kabinę zrobotyzowanego pojazdu uzbrojonego w różnego rodzaju sensory ADAS i wszystkie standardowe elementy wyposażenia wnętrza auta. Do projektu dołączyli:
- eksperci z firmy BOSCH,
- producenci samochodów osobowych marki Audi
- i producenci pojazdów użytkowych MAN.
Założenia projektu RUMBA
Założeniem badania stała się teza, że system operacyjny autonomicznego samochodu musi „obudzić” użytkownika na tyle wcześnie, by ten był w stanie oszacować skalę problemu – np. ryzyko wypadku związane ze zjechaniem z drogi głównej na podporządkowaną itd.
Reasumując: urządzenia ADAS zainstalowane w pojeździe powinny dokonywać błyskawicznej analizy pobranych danych dotyczących sytuacji na drodze i po przetworzeniu informacji, „zdecydować” czy to już pora na budzenie kierowcy. Jeśli pobudka nastąpi zbyt późno, może nastąpić drastyczne pogorszenie wydajności jazdy, a tym samym zakłócone zostanie subiektywne postrzeganie człowieka w zakresie skali potencjalnego zagrożenia, jak również w obszarze oceny: czy dalej jedziemy zgodnie z trasą wytyczoną na początku podróży?
Autopilot przyczyną wypadków drogowych
W badaniu wykluczono jednak nagłe zdarzenia losowe prowadzące częstokroć do kolizji, a skupiono się na tych momentach podczas podróży, gdy kierowca powinien samodzielnie podjąć decyzję, w którą stronę jechać, jaki odcinek drogi wybrać, gdzie skręcić itp. Nad kolizjami samochodów autonomicznych trwają bowiem bardziej specjalistyczne badania, ustalające co się zadziało, że pojazd miał wypadek.
Przykładem jest niedawna sytuacja z ulic Seattle, kiedy to samochód Tesla zderzył się z motocyklem. W wypadku zginął motocyklista. Kierowca Tesli prawdopodobnie miał włączoną funkcję autopilota, a sam podczas jazdy zajęty był patrzeniem w telefon. Zagapienie się, brak koncentracji i nagła próba zareagowania na sytuację na drodze, zawsze kończą się fatalnie.
MOŻE ZAINTERESUJE CIĘ TAKŻE
Podobnie jak skierowanie prośby do – dopiero co – przebudzonego kierowcy – by podjął decyzję, w którą stronę jechać. Stan uśpienia umysłu trwa ok. minuty, zanim jesteśmy w stanie „zebrać myśli” i właściwie zareagować. Nieraz zdarza się, że tego czasu na prawidłową reakcję już nie ma.
Inny, mniej drastyczny przykład, dotyczy pojazdów autonomicznych w San Francisco. W roli samojeżdżących aut występują tamże taksówki firmy Waymo One, które na skutek wadliwie zaprogramowanego systemu, nieustannie trąbią na siebie, sygnalizując swoją obecność na parkingu, na światłach itd. W ten sposób auta ostrzegają się nawzajem, że odległość między nimi jest bardzo mała i może dojść do stłuczki.
Uporczywe używanie sygnału dźwiękowego często przebiega nocą i nad ranem – mieszkańcy skarżą się więc na producenta pojazdów, który uczynił je „zbyt przewrażliwionymi na swoją obecność”. Bez człowieka w kabinie trudno zapanować nad tego rodzaju taksówką. Firma Waymo One pracuje więc nad naprawą oprogramowania i dostosowaniem go do warunków miejskich.
W opisanym projekcie RUMBA analizowano jeszcze inne okoliczności, które mogą w przyszłości rzutować na zachowanie kierowcy autonomicznego pojazdu:
stopień wyciszenia kabiny,
obecność obrotowych foteli – a więc zwiększenie widoczności dla osoby, która siedzi za kierownicą i chwilowo nie musi skupiać się na drodze, ale już za chwilę będzie musiała przejąć prowadzenie.
Jednakże o zamienieniu wnętrza auta w sypialnię czy strefę relaksu póki co nie ma mowy. Jeśli autonomiczne wieloślady wyjadą w dłuższe trasy, osoba za kółkiem będzie musiała zachować czujność, pozostając odpowiedzialną za prowadzony pojazd. Bez względu na to, w jak bardzo rozbudowany system będzie on wzbogacony.
Artykuł powstał na podstawie publikacji w kfz-betrieb.