Jak powstają urządzenia diagnostyczne
DeltaTech Electronics stawia na rozwiązania diagnostyczne w postaci testerów do szybkiej diagnostyki, która do tej pory wymagała skomplikowanych urządzeń. O tym, jakie jest podejście firmy do potrzeb rynku i jak wygląda proces powstawania urządzeń diagnostycznych, rozmawiamy z Joanną Bogusz i Piotrem Libuszowskim.
Maciej Blum: Jak kobiecie kieruje się firmą w tak męskim świecie, jakim jest motoryzacja?
Joanna Bogusz: Nie jest to łatwe zadanie. Każdy dzień jest wyzwaniem. Nauczyłam się „wchodzić w buty” moich klientów, a tym samym w męską perspektywę. To bardzo rozwijające doświadczenie. Oprócz ciągłej nauki wymaga sporo elastyczności, ponieważ wielu rzeczy nie da się tak po prostu nauczyć. Trzeba bardzo dobrze obserwować klientów i rynek oraz umieć się szybko dostosować się z ofertą firmy.
Branża jest specyficzna, bo nie chodzi w niej tylko o sprzedaż, lecz także o zaprojektowanie i produkcję wyspecjalizowanych urządzeń. Czy to, że trzeba zrobić coś od początku, pomaga?
J.B.: Start był ciężki, natomiast od samego początku mojej obecności w firmie miałam oparcie w załodze. Udało mi się wypracować własny styl pracy w firmie, który się przyjął. W zespole DTE jest dobra „chemia”, dlatego możemy wspólnie tworzyć innowacyjne urządzenia, tak potrzebne na rynku automotive.
Jak firma sobie radzi w tych niewątpliwie trudnych czasach, które nastały?
J.B.: Radzimy sobie, promując innowacyjne podejście i wykorzystując nowe kanały w kontaktach z klientami. Przykładem są drzwi otwarte w firmie. Klienci mogą wówczas na żywo zapoznać się z naszymi urządzeniami, porozmawiać z inżynierami, którzy są bezpośrednio odpowiedzialni za dane urządzenie, zadać im pytania dotyczące trudnych przypadków w warsztatach samochodowych. Nasza misja to wsparcie edukacyjne dla mechaników, którzy stają się coraz bardziej bezradni wobec zaawansowanych technicznie samochodów, które przychodzi im naprawiać. Dla osób z daleka oferujemy alternatywnie spotkania on-line, podczas których mają dostęp do naszych inżynierów.
Czy będą to szkolenia, czy spotkania on-line?
J.B.: To będzie formuła, która nie wpisuje się wprost ani w ideę szkoleń, ani spotkań. Będziemy indywidualnie dobierali sposób prowadzenia danego spotkania pod kątem specyficznych potrzeb klienta. Jeśli ktoś będzie potrzebował wiedzy z zakresu turbin, przydzielimy inżyniera, który specjalizują się w tym zagadnieniu. Jeśli ktoś będzie skupiony na oscyloskopach, rozmowa przebiegnie inaczej i będzie dotyczyć innej tematyki.
Będzie to w formie webinarów, czy spotkań na miejscu?
J.B.: W zależności od potrzeb – możemy zorganizować spotkanie na miejscu lub przeprowadzić je on-line.
To wsparcie edukacyjne będzie płatne, czy bezpłatne?
J.B.: Bezpłatne. To jest nasze wyjście z wiedzą do klientów.
Czy webinary on-line są planowane za pośrednictwem jakiegoś konkretnego kanału typu MS Teams lub Zoom?
J.B.: Będzie to zależne od liczby uczestników webinaru. Bazujemy na popularnych, ogólnodostępnych platformach.
A czego będą dotyczyć te webinary? Będą mieć charakter edukacyjny dla branży, czy będą raczej skierowane w stronę produktową?
J.B.: Jesteśmy otwarci na sugestie i odpowiedzi z rynku. Jeśli ktoś się do nas zgłosi z ciekawym przypadkiem i będziemy mogli pomóc rozwiązać dany problem za pomocą naszego urządzenia, to będzie dla nas sytuacja idealna. Klient przekona się, że problem jest rozwiązywalny i że istnieje urządzenie, które może mu w tym pomóc.
Które urządzenia cieszą się największą popularnością?
J.B.: Przede wszystkim seria „Smart”, czyli małe, niedrogie urządzenia dla każdego warsztatu, które mają bardzo szerokie spektrum zastosowań. W skład tej serii wchodzą tester czujników QST-5 oraz tester akumulatorów i instalacji w samochodzie DBT-12+. Oprócz tego tester wtryskiwaczy SIT-12 czy tester ciśnienia na szynie RPT-5. Na 2. miejscu plasują się sprzęty do aktuatorów turbosprężarek, czyli seria Turbo – VNTT-PRO i TP-Tact.
Jakie nowości produktowe wprowadza DeltaTech Electronics?
J.B.: Tegoroczną nowością jest urządzenie Scope-DT. To niezależny oscyloskop czterokanałowy dedykowany branży motoryzacyjnej. Jego zakresy wejściowe i specyfika kanałów (takie jak choćby zastosowanie kanałów izolowanych) pozwalają zwrócić uwagę mechaników na bezpieczeństwo pomiarów. Daje to pewność, że nie tylko nie uszkodzą oscyloskopu, ale także nie uszkodzą instalacji w pojazdach ani sterowników.
Mocno to podkreślamy, ponieważ chcemy, aby po urządzenie sięgało coraz więcej mechaników. Chcielibyśmy, aby wykorzystanie oscyloskopu stało się procedurą pomiarową taką, jaką dziś daje multimetr. Aby wykorzystywano potencjał pozwalający na analizę złożoności sygnałów dostępnych w instalacjach samochodowych. Oscyloskop pod tym względem daje przewagę.
Jak powstaje urządzenie, które produkujecie? Kto wpada na pomysł, że trzeba wyprodukować urządzenie do kontroli wtryskiwaczy albo urządzenie do kontroli czujników? Jaki jest cykl od pomysłu do powstania urządzenia?
Piotr Libuszowski: Zawsze zaczyna się od pomysłu. A te staramy się zbierać na bieżąco. Pochodzą one z wewnątrz firmy, ale też przychodzą do nas z zewnątrz – od klientów. Zawsze, kiedy pojawia się pomysł na coś nowego, staramy się go zarejestrować – zapisać. Gdy nadchodzi czas decyzyjny, omawiamy dane zagadnienie, dyskutujemy, przeprowadzamy analizę rynku, żeby sprawdzić, które rozwiązanie jest bardziej perspektywiczne, i dokonujemy wyboru. Gdy podejmiemy już decyzję, że np. robimy tester wtryskiwaczy – przechodzimy do kwestii technicznych. Na tym etapie nasz zespół tworzy od podstaw.
Tworzymy prototyp układu, zaczynając od płytki i obwodu, następnie prowadzimy testy oprogramowania urządzenia. Gdy to jest gotowe i projekt nabiera kształtów, wprowadzamy udoskonalenia oraz zajmujemy się planowaniem produkcji. To jest zagadnienie dość złożone, ponieważ trzeba stworzyć wykaz części potrzebnych do produkcji, sporządzić dokładną specyfikację oprogramowania, dopiąć najdrobniejsze szczegóły. Po zakończeniu tego etapu jesteśmy gotowi do stworzenia finalnego produktu.
Teraz następuje produkcja, która obejmuje montaż obwodów elektronicznych na zrobotyzowanej linii montażowej, montaż podzespołów w całość, testowanie, kalibrację, procesy związane z jakością i powtarzalnością.
Jak określacie niszę, w której moglibyście się wykazać jako producent specjalistycznych testerów?
P.L.: Najczęściej skupiamy się na możliwościach diagnostycznych, które są perspektywiczne, czyli mogą wnieść coś nowego na rynek lub ułatwić diagnostykę danego podzespołu czy elementu. Staramy się zapełnić lukę, która jest niewykorzystana lub która do tej pory wymagała skomplikowanej obsługi. Dążymy do tego, aby nasze urządzenia pozwalały na jak najszybszą i najbardziej precyzyjną diagnostykę danego elementu.