3 minuty z... Wywiad z Karoliną Wilgą
Piszę własną historię – Karolina Wilga, Head of Marketing and Sales Organization w firmie CIMAT, odpowiada na pytania autoEXPERTa.
Droga zawodowa – jak (pokrótce) wyglądała? Kto był autorytetem w branży?
Moja droga zawodowa to przede wszystkim ciekawi ludzie, od których dużo się nauczyłam, choć pewnie nawet nie byli tego świadomi. To mnóstwo sytuacji, które coraz bardziej uświadamiały mi, co lubię robić – niezależnie od tego w jakim aktualnie dziale pracuję, na jakim stanowisku i w jakiej branży jestem. Na początku byłam bardziej handlowcem, dziś jestem bardziej marketingowcem, ale zawsze pozostaję osobą, która kocha strategię, realizację celów oraz nowe wyzwania.
Nienawidzę marnotrawstwa czasu, potencjałów firm i zasobów ludzkich. Uwielbiam analizować i wdrażać zmiany dla lepszego jutra. Inspiracji zawodowych mam wiele, jedne w handlu, inne w marketingu, jeszcze inne – w systemach zarządzania.
Uważam, że życie i kariera każdego z nas to nowa książka, powinniśmy czerpać z jakichś wzorców, ale przede wszystkim musimy próbować napisać własną historię. Nie być niczyim duplikatem. Moja ścieżka zawodowa to ciągle wyzwania i to w tej drodze najbardziej sobie cenię.
Proszę opisać swoje zainteresowania, pasje…
To jest zależne od nastroju, czasem pogody, a często od zewnętrznych i chwilowych inspiracji. Jeśli potrzebuję ciszy i chwilowego „niemyślenia”, to maluję obrazy lub staję się ogrodnikiem. Jeśli szukam inspiracji i odpowiedzi na różne pytania – spaceruję, czytam, rozmawiam z ludźmi. Kocham góry, ciekawi mnie historia.
Czy możliwe jest osiągnięcie balansu między pracą a czasem wolnym?
Każdy ma swój sposób na równowagę i myślę, że dla każdego z nas balans oznacza coś innego. Moim zdaniem nie musi to być: 8 h pracy, 8 h snu, 8 h poświęcone na dom, rodzinę, hobby… Czysty rachunek godzinowy jest trudny do osiągnięcia, bo przecież bywa, że praca staje się naszą pasją i wtedy dość ciężko określić czy już realizujemy swoją pasję czy jeszcze pracujemy. Jeśli daje nam to szczęście, to w ten sposób łapiemy i balans…
Chodzi po prostu o słuchanie siebie, zwalnianie a czasem przyspieszanie. Nie codziennie równo i powtarzalnie, ale w zgodzie ze sobą, z własnym organizmem. Raczej mowa o łapaniu harmonii oraz o stawianiu granic, gdy ich potrzebujemy.
Moim zdaniem, kobieta ma ciężej w utrzymaniu tej równowagi. Wymagania są wysokie, gdyż nadal mamy narzucone schematy, które obowiązywały jeszcze za czasów naszych babć. Czyli: odpowiedzialność za dom, za dzieci, za zapewnienie czystych koszul i domowego obiadu. A do tego „trzeba” spełnić wymóg bycia niezależną bizneswoman.
Wiele z nas staje więc przed wyborem: dzieci czy kariera? Ciężko pogodzić te 2 światy i np. z czegoś zrezygnować, szczególnie gdy te dwie sfery są w fazie początkowej i obydwie wymagają dużego zaangażowania. Często – by awansować – musimy też dłużej i ciężej pracować, niż męska cześć społeczności.
Kobiety potrafią przełączać się z zadania na zadanie, robić jedno, myśląc już o drugim wyzwaniu – to nasza prawdziwa moc! Niech to jednak nie zabrzmi jak atak na panów. Całe życie pracuję raczej w męskim gronie i cenię sobie tzw. męskie spojrzenie na wiele spraw.
Ja po prostu twierdzę, że jesteśmy różni, możemy świetnie się uzupełniać i wtedy faktycznie łatwiej uzyskać życiowy balans, a tym samym – spełniać się w pracy i być dobrym rodzicem, jak również – mieć czas tylko dla siebie.
3 zdania, które najlepiej mnie opisują:
Osoby, które ze mną pracują, powiedziałby pewnie, że jestem uparta. I muszę się z tym zgodzić, bo jeśli coś jest dla mnie ważne, poświęcam temu wiele uwagi i walczę o swoje, jak lew. Myślę, że cechuje mnie wysoka odpowiedzialność za dane komuś słowo czy za realizowany projekt. No i bywam marzycielką – tak bym siebie opisała.
MOŻE ZAINTERESUJE CIĘ TAKŻE
Pierwszy zapamiętany samochód to…?
Mocno przywiązuję się do swoich aut, nie lubię ich wymieniać. Ale jeden samochód mocno zapadł mi w głowę. Brzydki, kanciasty Austin Metro. W sumie kupowany był na spółkę z moją przyjaciółką, w Anglii, gdzie za czasów studiów wyjeżdżałam na wakacyjny zarobek.
Sytuacja wyglądała jak w filmie sensacyjnym i ciężko byłoby ją streścić w kilku zdaniach. W każdym razie doszło do sytuacji, że obie byłyśmy śledzone i obserwowane przez obywateli Afganistanu, którzy pracowali z nami w tej samej firmie, a którzy wtedy przebywali i pracowali w UK, na warunkach azylu. Jak można się domyśleć, nie wszyscy z nich pracowali tam uczciwie i właśnie na takich ludzi miałyśmy „przyjemność” trafić.
I gdy doszło do zaostrzenia sytuacji, gdy grożono nam bronią, żebyśmy się im podporządkowały – stwierdziłyśmy, że jedynym rozwiązaniem jest powrót do domu. Kupiłyśmy auto, w trybie ekspresowym spakowałyśmy się, uciekając oknem, aby nie być zauważonymi i ruszyłyśmy do Polski.
Należy dodać, że absolutnie nie wiedziałyśmy, czy auto jest ubezpieczone i ma wymagane dokumenty, a Polska nie była wtedy w UE. Gdy obserwujący nas panowie zrozumieli, że nas nie ma i zaczęli wysyłać wiadomości – bałyśmy się jeszcze bardziej i uciekałyśmy jeszcze bardziej desperacko…
Proszę sobie wyobrazić, że w Dover „nie do końca” dostałyśmy zgodę na przekroczenie granicy, ale i tak nas to nie powstrzymało! Do dzisiaj nie wiem, jak to w ogóle było możliwe, ale wróciłyśmy bezpiecznie, z jednym tylko mandatem: za źle zaparkowany samochód w Niemczech.
W Polsce wszystko zgłosiłyśmy właścicielowi firmy, w której pracowałyśmy, a który zatrudniał również tych niebezpiecznych ludzi. Teraz całe zdarzenie wspominamy ze śmiechem, ale wówczas wyglądało to naprawdę dramatycznie. Auto miało kierownicę po drugiej stronie, co w tamtych latach stanowiło atrakcję na polskich drogach. Tak, z pewnością ten samochód pozostanie na zawsze w mojej pamięci
/śmiech/.
LATO 2024 – jak będzie wyglądać?
Zwykle staram się łączyć i góry i morze, bo ja kocham wycieczki górskie, a dzieci – wodę, ale tym razem zdecydowałam się na Mazury. Wakacje zamierzamy spędzać większą grupę, co bardzo sobie cenię i liczę na fajne przygody. Choć może nie tego rodzaju, co ta opisana powyżej /śmiech/.
Źródło: Materiały redakcyjne