O motoryzacyjnych genach, o miłości do psów oraz jednośladów, a także o życiu rodzinnym zgranym z zawodową pasją – czyli czego nie wiecie o Rafale Kędziorku, a o co zapytaliśmy podczas wywiadu.

Moja przygoda w branży:

W moim przypadku śmiało można mówić o przejęciu motoryzacyjnych genów. /śmiech/ Tata był inżynierem konstruktorem w FSO w Warszawie. Najczęściej nasze weekendy polegały na testowaniu nowych rozwiązań w danym modelu samochodu… Kiedyś dobry inżynier musiał (i chciał) zweryfikować, czy jego pomysł „sprawdza się” w codziennym użytkowaniu. Trudno więc policzyć, ile czasu i kilometrów spędziłem z Tatą, jeszcze jako zupełnie mały chłopiec, jeżdżąc z Nim autem i wsłuchując się, czy wszystko działa poprawnie – w ten sposób już na zawsze związałem się z motoryzacją, a moja miłość do tej branży przyjęła różne odsłony.

Pokochałem zwłaszcza jednoślady: motocykle oraz rowery, ale też przyswoiłem sobie dużą dawkę wiedzy ogólnej z zakresu mechaniki i napraw pojazdów – w tamtych czasach było to poniekąd koniecznością! Już jako nastolatek miałem pierwszy własny pojazd: motorynkę Aprilię ze sztywnym tylnym zawieszeniem i z pedałami, prawdziwy włoski „rarytas”!

Po jakimś czasie przesiadłem się na Javę 50 Mustang – pamiętny motorower produkcji czechosłowackiej… Po niej było wiele jednośladów produkcji czechosłowackiej i tych pochodzących z NRD. Następnie Wujek podarował mi w prezencie pierwszy samochód (Volvo Amazon), na którym poznałem tajniki polskiej regeneracji – unikatowej myśli technicznej…

Jako ciekawostkę mogę tutaj dopowiedzieć, że na egzamin prawa jazdy przyjechałem na własnym motocyklu i tego samego dnia zdałem testy i na motocykl i na samochód – zresztą egzaminatorzy widząc, że sam prowadzę jednoślad, nie robili mi żadnych problemów ze zdobyciem upragnionych uprawnień. /śmiech/

I tak, od testowania samochodów wraz z Tatą, po samodzielne poznawanie pojazdów spalinowych, związałem swoje życie zawodowe z motoryzacją: jako młody człowiek zostałem bowiem przedstawicielem handlowym u pierwszego polskiego producenta, który zajmował się… pokrowcami serwisowymi do samochodów. To był autentyczny hit tamtych lat: na takich pokrowcach można było nadrukować dowolne logo, dla dowolnej marki pojazdu i nikt nie zgłaszał uwag o naruszeniu praw, o bezprawnym użyciu logotypu. Brak przepisów z tego zakresu dawał swobodę producentowi, co w efekcie przekładało się na tworzenie bardzo atrakcyjnego towaru dla naszych klientów. Za sprawą tych pokrowców nabierałem więc doświadczenia (i kontaktów!) w branży.

źródło: Archiwum prywatne

W wolnym czasie…

Przesiadam się na rower! Bardzo lubię tego rodzaju dawkę ruchu – brałem udział w wielu rowerowych – również firmowych eventach (m.in. w maratonie Mazovia MTB). Jednak najczęściej, w czasie wolnym, można mnie spotkać na motocyklu. Razem ze znajomymi urządzamy sobie często wycieczki krajoznawcze. Nie ukrywam, że w naszej zgranej grupie jest wiele osób z branży – znamy się z pracy, lubimy swoje towarzystwo, no i łączy nas silne uczucie do jednośladów. /śmiech/

źródło: Archiwum prywatne

Równie bezcenne chwile, pełne relaksu i prawdziwej radości z życia – poza tymi spędzonymi, oczywiście, z moją Żoną i Synem – przeżywam w towarzystwie ukochanego psa. Nasza amstaffka Aria, wedle opinii wszystkich znajomych, jest najbardziej łagodnym i serdecznym psem pod słońcem! To typowy kanapowiec, lubi się wylegiwać w towarzystwie domowych kotów, jednak ze mną urządza sobie długie, regularne spacery w terenie – obydwoje bardzo lubimy ten czas „resetu”.

Aria pochodzi z certyfikowanej hodowli, jest po długim szkoleniu dla psów, zna dużo komend – poświęciliśmy jej ogromną uwagę, by stała się częścią rodziny i żeby nasza komunikacja przebiegała bezproblemowo. Teraz widać efekty tej pracy. Zresztą o zwierzętach mógłbym długo opowiadać – to istotna część mojego życia prywatnego. Kiedyś hodowałem papugi, miałem ich w domu łącznie 30…

MOŻE ZAINTERESUJE CIĘ TAKŻE

Ludzie i komentarze

3 minuty z... Wywiad z Rafałem Sosnowskim

Żegluję w stronę nowych wyzwań! Rafał Sosnowski – Prezes Zarządu SOSNOWSKI Sp. z o.o. sp. k. w rozmowie z redakcją autoEXPERTa. 

Ludzie i komentarze

3 minuty z... Wywiad z Agnieszką Włoszczyną

Wśród słów, na dwóch kółkach – Agnieszka Włoszczyna, PR Manager w firmie AUTOPART SA, odpowiada na pytania autoEXPERTa. 

Wiadomo przecież, że świat ludzi i zwierząt jest pełen zaskakujących relacji i reakcji – wspaniale jest je obserwować na co dzień. Każdemu polecam taką formę spędzania wolnego czasu.

Co pozwala mi zachować work-life balance?

Bez wątpienia jest to możliwość pracy zdalnej. W NexusAuto na pomysł szkoleń online wpadliśmy długo przed pandemią – w ten sposób możemy rozmawiać, „spotykać się” w dowolnym momencie z naszymi partnerami w sieci. Jestem zatem do dyspozycji mechaników wedle ich wytycznych i możliwości, co znacznie skraca czas spędzony w delegacji.

Sporo szkoleń organizujemy też w formie e-learningu na platformie NexusAcademy. Ale nie ukrywam, że dalej dużo jeżdżę i mam spotkania na żywo. Moja Rodzina jednak nauczyła się tak funkcjonować, że cieszymy się wspólnymi chwilami, gdy jesteśmy razem, a tęsknimy za sobą, gdy muszę być w podróży służbowej. Hm, może to jest właśnie sposób na utrzymanie znakomitych relacji małżeńskich? /uśmiech/

Krótkie pytanie – szybkie skojarzenie

Autorytetem jest dla mnie:

Jeden z moich dawnych szefów – potrafił tak zarządzać zespołem i tak przekazywać swoje racje, że nie wątpiliśmy w Jego wiedzę oraz kompetencje. Po prostu sprawdzał się na swoim stanowisku.

Dzień zwykle zaczynam od:

To zależy, gdzie akurat się znajduję – zazwyczaj najpierw sprawdzam skrzynkę mailową, ale jeśli jestem w delegacji – idę zjeść hotelowe śniadanie. /śmiech/

Książki do których wracam:

Wszystkie pozycje autorstwa Wiktora Suworowa, a jest ich trochę. Uwielbiam i polecam tego pisarza – co za postać, co za historie! Podobnie mam z twórczością C.S. Forestera – zdecydowanie moja półka literacka.

Nie żałuję, że w życiu:

Związałem się z motoryzacją.

źródło: Materiały redakcyjne