Milion na celowniku

W połowie listopada mieliśmy okazję uczestniczyć w uroczystym otwarciu nowej hali produkcyjnej firmy Auto-Starter nieopodal Starogardu Gdańskiego.
Historia firmy zaczęła się pod koniec 1991 roku, kiedy Andrzej Kaszubowski postanowił świadczyć usługi naprawy alternatorów i rozruszników. Okazało się, że na naszym rynku był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Już po trzech latach działalności potrzebny był zewnętrzny magazyn na części zamienne. W 2001 roku firma na tyle się rozrosła, że konieczne było przeniesienie jej do nowej – większej siedziby gdzie ruszyła linia regeneracji. W 2003 roku w historii firmy nastąpił ważny moment, bowiem zaczęto kształtować markę AS, pod którą regenerowane produkty opuszczały zakład. Aby jednak utrzymać się na rynku, konieczne były inwestycje podnoszące jakość produkcji i świadczonych usług. W tym celu wprowadzono standardy, które już w 2007 roku pozwoliły produkować części zamienne zgodne ze standardami OEM. W 2013 roku siedziba firmy znów została zmieniona ze względu na znaczne przyspieszenie w produkcji i zwiększenie liczby zleceń.
Dziś firma może się pochwalić zupełnie nową linią produkcyjną w nowo otwartej hali produkcyjnej o powierzchni
5 500 m2, 190 osobami zatrudnionymi oraz współpracą z odbiorcami w 49 krajach.
Tomasz Kaszubowski – dyrektor zarządzający firmą Auto-Starter podkreśla, że nie jest to ostatnie słowo, jeśli chodzi o rozwój firmy. W udzielonym nam wywiadzie zapewnia, że planowane są kolejne zmiany.
Maciej Blum: Jak wygląda rynek części regenerowanych? Jakie są Pana obserwacje?
Tomasz Kaszubowski: Rynek regeneracji jest o tyle skomplikowany, że zależy w dużej mierze od tego, czy mamy możliwość pozyskania surowca pod regenerację i w jakiej cenie. Zazwyczaj kształtowanie się rynku regeneracyjnego w dużej mierze zależy od tego, ile wychodzi nam z bazy, ile kosztuje pozyskanie surowca, ile surowca możemy przerobić.
Maciej Blum: Czy nie jest tak, że firma regenerująca podzespoły kształtuje ten rynek?
Tomasz Kaszubowski: Tak, ale rynek jest kształtowany poprzez cenę. Jeżeli cena tego surowca jest bardzo wysoka, to nie zawsze opłaca się dany element regenerować. Czasami też jest tak, że elementy, które pozyskujemy, czyli ten surowiec, nie zawsze nadaje się do późniejszej regeneracji. Często okazuje się to dopiero, kiedy rozbierzemy dany element. Wpływa na to bardzo dużo czynników.
Maciej Blum: Jak wygląda planowanie produkcji, regeneracji w firmie Auto-Starter? Dysponujecie informacjami pozyskanymi z rynku na temat średniej żywotności podzespołów do danych modeli samochodów?
Tomasz Kaszubowski: Bazujemy gównie na tym, jak wyglądają statystyki sprzedażowe, a do statystyk sprzedażowych dodajemy też to, jak popularne jest auto. Jak połączymy popularność auta na danym rynku (bierzemy pod uwagę głównie Europę), czyli patrzymy, co się sprzedaje, to na tej podstawie dokupujemy odpowiednią ilość, zazwyczaj zaczynamy od ilości mniejszych, żeby sprawdzić. Czasami auto wydaje się bardzo popularne, ale w ogóle się w tym aucie nie psują elementy, które planujemy regenerować.
Maciej Blum: Jakie auta was zaskoczyły? Mam na myśli, że zainwestowaliście w rozpoczęcie dostaw podzespołów a później się okazało, że nie były potrzebne?
Tomasz Kaszubowski: Zaskoczyła nas na przykład nigdy niepsująca się Toyota. Denso wypuściło taki alternator, który miał ukryty feler i my dość dużo tego sprzedaliśmy. Akurat to zaskoczenie było na naszą korzyść, bo mieliśmy co robić. Natomiast takich negatywnych zaskoczeń zazwyczaj nie mamy, gdyż produkty staramy się wprowadzać stopniowo. Nie kupujemy 100 tysięcy czegoś, czego nie ma, choć mamy przykłady ryzykownych inwestycji, jednak są to zazwyczaj produkty na rynki zagraniczne. Kiedyś kupiliśmy alternatory do samochodu Q2 produkcji chińskiej, który świetnie się sprzedawał w Rosji. Myśleliśmy, że uda nam się zwojować rynek rosyjski, jednak bariera celna, aby wejść do Rosji, nawet jeśli zredukowaliśmy marże i koszty do minimium, była nie do przeskoczenia.
Maciej Blum: Czy w planie nie macie poszerzenia zakresu działalności na przykład o sprężarki do klimatyzacji, układy wspomagania, pompy wspomagania i inne regenerowane elementy – przekładnie kierownicze, pompy wspomagania, zaciski hamulcowe?
Tomasz Kaszubowski: Budując nową halę, mieliśmy taki plan, ale na pewno nie odbędzie się to w tym miejscu. Po pierwsze nie ma tutaj takich możliwości – nie pomieścimy tego, ale plan mamy żeby w przyszłości otworzyć kolejny obiekt i coś takiego zrealizować. Szczegółów jeszcze nie zdradzę, ponieważ cały czas analizujemy różne możliwości. Na pewno coś nowego wprowadzimy, natomiast na dzień dzisiejszy jeszcze nie wiemy co to będzie, nie wiemy gdzie to będzie, ale na pewno w dalszym ciągu będzie kładziony duży nacisk na dywersyfikację asortymentu.
Maciej Blum: W jakim miejscu widzicie siebie za 5–10 lat?
Tomasz Kaszubowski: Na pewno chcielibyśmy aby sieć rozwinęła się w Europie i sprzedaż, jaką mamy w Polsce, rozwinęła się na kolejne kraje unijne. Jeśli sprzedaż będzie się umacniać, pojawią się nowe koncepcje, nowe idee i przede wszystkim nowe możliwości.
Maciej Blum: Jak wygląda sieć sprzedaży Auto Starter w Europie? Czy sprzedajecie stąd, czy macie swoich dystrybutorów?
Tomasz Kaszubowski: Zaczynaliśmy od rynku niemieckiego, ale obecnie nie mamy na nim dystrybutora. Mamy natomiast swoich dystrybutorów we Włoszech, Hiszpanii, Portugalii, Wielkiej Brytanii, Rumunii, na Ukrainie.
Maciej Blum: Ale myślicie o niemieckim rynku, czy jest zbyt trudny?
Tomasz Kaszubowski: Rynek niemiecki zaczyna nam współgrać dlatego, że przesyłki, które wysyłamy z Polski przy relatywnie niskich kosztach, zbliżonych do kosztów wysyłki w Polsce w ciągu 48 godzin docierają do klienta w Niemczech.
Maciej Blum: Czyli czas dostawy gra bardzo dużą rolę?
Tomasz Kaszubowski: Tak, ma bardzo duże znaczenie.
Maciej Blum: W ilu krajach dostępne są wasze produkty?
Tomasz Kaszubowski: Jesteśmy obecni w 49 krajach. W tej chwili prowadzimy rozmowy w Teheranie – mam nadzieję, że Iran będzie 50. krajem.
Maciej Blum: W stronę których rynków planujecie się rozwijać? Daleki Wschód, Bliski Wschód, Afryka?
Tomasz Kaszubowski: Najbardziej koncentrujemy się na krajach Unii. Tu jest łatwo, łatwo jest dostarczać towar. Dodatkowo Afryka Północna. To są nasze rynki docelowe, które chcemy jeszcze lepiej rozwijać.
Maciej Blum: Czy rynek afrykański po ostatnich wydarzeniach w Libii, Egipcie, Tunezji jest bezpieczny dla prowadzenia handlu? Da się tam wejść i zaistnieć?
Tomasz Kaszubowski: Nie mamy negatywnych odczuć. Pracuje u nas Tunezyjczyk i wydaje mi się, że ta wymiana handlowa coraz lepiej się układa, stabilizuje się. Dla nas są to rynki rozwijające się, i, powiem więcej, w tej chwili na rynki Afryki Północnej planujemy stworzyć oddzielne sieci, oddzielną grupę produktową.Tam jest trochę inny park samochodowy, a po drugie cena tam jest dość istotna. Planujemy wprowadzić tam linię ekonomiczną, aby cenowo lepiej wejść w rynek.
Maciej Blum: Jakie ilości rozruszników i alternatorów sprzedajecie rocznie?
Tomasz Kaszubowski: Miesięcznie około 20 tysięcy rozruszników i 10 tysięcy alternatorów. Jest to wartość różna w różnych miesiącach. Sumarycznie w roku wychodzi od 250 do 300 tysięcy. Naszym celem na najbliższe lata jest zwiększenie sprzedaży, chciałbym, aby któregoś roku wybił nam ten milion.







