Staromodny siłacz

Amerykańskie podejście do motoryzacji ma zarówno fanów, jak i zagorzałych przeciwników. Mimo racji głoszonych przez obie strony, warto się przyjrzeć kierunkowi, jaki obrali tamtejsi konstruktorzy silników.
Pod koniec zeszłego roku Chevrolet zaprezentował nowy silnik, który jest montowany w modelu Corvette Stingray. Oczywiście, jak przystało na amerykańskie jednostki sportowe, silnik ma 8 cylindrów i jest w układzie widlastym. Tutaj mamy do czynienia ze staromodnym podejściem do konstruowania silników.
Jednostka V8 ma pojemność skokową 6,2 litra i osiąga 460 KM oraz 630 Nm momentu obrotowego. Moc maksymalna jest osiągana przy 6000 obrotach na minutę, a maksymalny moment obrotowy jest dostępny od 4600 obrotów na minutę. Za to przy 1000 obrotów na minutę kierowca ma do dyspozycji już 429 Nm. I tutaj właśnie prędkość obrotowa daje do myślenia, ponieważ tego typu jednostki zazwyczaj były wolnoobrotowe, natomiast w tym konkretnym przypadku mamy do czynienia z zakresami obrotów spotykanych w rzędowych jednostkach 4-cylindrowych.
Silnik LT1, bo o nim mowa, osiąga 74 KM z litra pojemności, co daje wynik lepszy niż w przypadku jednostki LS3 montowanej w Corvette C6 oraz jednostki LS7 o pojemności 7 litrów montowanej w modelu C6 Z06.
Skąd ta moc
Wysoka moc jednostkowa silnika to zasługa wielu zaawansowanych technologii. Najważniejszymi z nich są: bezpośredni wtrysk paliwa, funkcja aktywnego zarządzania paliwem oraz układ zmiennych faz rozrządu.
Nowością w konstrukcji silnika jest bezpośredni wtrysk paliwa, który w dużej mierze przyczynia się do zwiększenia wydajności procesu spalania poprzez dokładniejsze spalanie mieszanki powietrzno-paliwowej. Bezpośredni wtrysk utrzymuje również niższą temperaturę w komorze spalania, co pozwala uzyskać wyższy stopień sprężania. Kolejnym wymiernym efektem jest redukcja emisji, a w szczególności węglowodorów podczas uruchamiania zimnego silnika - o około 25%.
Funkcja aktywnego zarządzania paliwem AFM (Active Fuel Management), zastosowana po raz pierwszy w modelu Corvette, pomaga zaoszczędzić paliwo poprzez niezauważalne dla użytkownika odłączenie połowy cylindrów podczas jazdy przy niskim obciążeniu jednostki napędowej. Z kolei układ zmiennych faz rozrządu został zmodernizowany pod kątem współpracy z funkcją AFM oraz bezpośrednim wtryskiem paliwa.
W związku z wprowadzonymi zmianami w silniku tym zastosowano nowe głowice cylindrów oraz na nowo wyprofilowane tłoki, które w głównej mierze przyczyniają się do osiągnięcia wysokiego stopnia sprężania oraz optymalnych parametrów przepływu mieszanki.
Archaiczna konstrukcja
Kolejną cechą silnika, mówiącą o jego staromodnym charakterze, jest fakt, że na każdy cylinder przypadają po 2 zawory, mimo że aktualnie normą są konstrukcje 4- i 5-zaworowe. Innym rozwiązaniem wskazującym na archaiczność konstrukcji jest jeden wałek rozrządu umieszczony w bloku silnika między rzędami cylindrów. Takie rozwiązanie było stosowane jeszcze przed wojną, ale w tym przypadku mamy do czynienia z jednostką zaprojektowaną i wykonaną od podstaw.
Do tego tworzywa sztuczne
Cały silnik wykonany jest ze stopów lekkich - łącznie z miską olejową, głowicami i pokrywani zaworów. Opcjonalnie wyposażony jest w układ smarowania z suchą miską olejową.
Aby zminimalizować ilość tarcia wewnątrz silnika panewki główne wykonano w technologii wykorzystującej tworzywa sztuczne, natomiast tłoki pokryto warstwą zawierającą związki molibdenu. Przegrzewaniu się tłoków zapobiegają zainstalowane w komorze korbowej dysze natryskujące olej na ich denka.
Mimo wielu dość wiekowych rozwiązań konstrukcyjnych zastosowane w silniku technologie obniżające tarcie (panewki i tłoki) oraz system aktywnego zarządzania paliwem oraz wtrysk bezpośredni pozwalają na znaczną redukcję zużycia paliwa. I tak, najmocniejsza seryjna Corvette w cyklu autostradowym może przejechać 26 mil na 1 galonie paliwa, co oznacza, że zużywa ona około 9 litrów benzyny na każde 100 przejechanych kilometrów. 9 litrów - można by rzec, że to żadne osiągnięcie, ale należy pamiętać, że w razie potrzeby do dyspozycji stoi niespełna 500 koni mechanicznych zdolnych rozpędzić ten samochód w czasie krótszym niż 4 sekundy do 100 km/h.
Maciej Blum
redaktor naczelny miesięcznika "autoEXPERT"
fot. Chevrolet