Najnowsza nowelizacja ustawy o ruchu drogowym zakłada, że kary dla kierowców będą teraz naliczane w oparciu o średnią wartość wynagrodzenia w Polsce za rok poprzedni, które ogłasza GUS. W tym przypadku będzie to 3,8 tys. złotych brutto.

Co to oznacza w praktyce? Przy wskazaniu radaru od 11 do 20 km/h wyższym od limitu będzie to 3 proc. średniej pensji, od 21 do 30 km/h - 5 proc., od 31 do 40 km/h. - 9 proc., a od 41 do 50 km/h - 14 proc. Jeśli kierowca przekroczy prękość o ponad 50 km/h, mandat wyniesie 20 proc. średniego wynagrodzenia. Daje to około 760 zł. Gdy przekroczy się dozwoloną prędkość do 10 km/h mandatu nie będzie. 

Z kolei jeśli kierowca przekroczy prędkość o 50 km/h w terenie zabudowanym, wtedy kwota mandatu się podwaja. Może więc wynieść nawet 1520 złotych. A jeśli kierowca po raz czwarty dokona tego samego wykroczenia, kwota ta zwiększa się o kolejne 50%. Może to być zatem 2280 zł.

To jednak nie wszystkie zmiany, które wprowadza nowelizacja ustawy. Straże gminne i miejskie zostaną pozbawione prawa do kontroli fotoradarowej. Inspekcja Transportu Drogowego będzie dysponowała wyłącznie fotoradarami stacjonarnymi. Fotoradary mobilne będzie mogła wykorzystać tylko policja.

Nowelizacja ustawy trafić ma teraz do Senatu.