Rykoszet

Pixabay/Creative Commons
Maciej Blum
11.9.2017

Według wiceministra Kurtyki Polska jest prekursorem wielu działań na rzecz elektromobilności. Jako przykład można podać projekt ustawy o elektromobilności, w której określona jest propozycja minimalnego udziału pojazdów niskoemisyjnych we flotach transportu miejskiego polskich miast.

Ponadto w praktycznie każdym salonie można już kupić samochód hybrydowy lub elektryczny. Wspaniale. W tej kwestii idziemy z duchem czasu. Mimo że na drodze leżą kłody w postaci wciąż zbyt rzadkiej sieci ładowania samochodów elektrycznych, braku ulg na zakup i użytkowanie tych samochodów czy ciągle bardzo wysokiej ceny takiego auta, na ulicach można coraz częściej spotkać samochody hybrydowe, a i elektryczne też się zdarzają. W związku z takim kierunkiem rozwoju motoryzacji za kilka lat (gdy skończą się gwarancje) samochody te przyjadą do warsztatów niezależnych. Na naszych oczach dokonuje się więc rewolucja, ponieważ branża rynku wtórnego zderzy się z zupełnie nowym rodzajem napędu.

Jako kontrapunkt do tak szybkiego rozwoju elektromobilności jawi się ekspansja samochodów tradycyjnych, ale ekologicznych. Otóż niedawno władze Stuttgartu ogłosiły, że w dniach wysokiego zanieczyszczenia powietrza wprowadzony będzie zakaz poruszania się diesli po drogach tego miasta. To piękny, proekologiczny gest. Warto jednak pamiętać, że Polska jest importerem ponad miliona samochodów używanych rocznie. Zatem, w związku z coraz większymi ograniczeniami w stosunku do samochodów z silnikiem Diesla pod maską, nietrudno zgadnąć, jakie auta zaczną do nas spływać coraz szerszym strumieniem.

Tymczasem statystyki ciągle mówią o słabnącym zainteresowaniu Polaków samochodami zasilanymi olejem napędowym. Ale można to łatwo wytłumaczyć – statystyki bazują na danych dotyczących nowych aut, natomiast używanych nikt już nie kontroluje pod kątem rodzaju paliwa. Tak więc rzeczywistość i statystyki to dwa różne światy.

W ten sposób Polska może oberwać ekologicznym rykoszetem. Mamy ambitne plany co do samochodów elektrycznych. Wróży się w niedługim czasie obecność miliona takich pojazdów na naszych drogach. Statystyki mówią o malejącym zainteresowaniu autami na olej napędowy, ale tylnymi drzwiami – wskutek zakazów wprowadzonych na zachodzie Europy – zaczną niedługo wjeżdżać do nas diesle, które w krajach rozwiniętych stracą na popularności i stanieją.

Jak odczuje to branża? Z pewnością mechanicy muszą zacząć myśleć o doszkalaniu personelu w dziedzinie nowych technologii w napędach hybrydowych i elektrycznych, jednak na brak zajęcia z typowymi ropniakami raczej nie będą mogli narzekać.

O Autorze

Tagi artykułu

autoExpert 1–2 2025

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę