3 minuty z... Wywiad z Małgorzatą Rogalską
Archiwum prywatneOaza zorganizowanego spokoju – Małgorzata Rogalska, Area Marketing Manager w firmie Hengst Filtration, odpowiada na pytania autoEXPERTa.
Droga zawodowa – jak wyglądała? Kto był autorytetem w branży?
Mimo, że zawsze byłam osobą kreatywną, moja droga do marketingu wiodła dość pokrętnymi ścieżkami /śmiech/. Po liceum dziennikarskim nie do końca wiedziałam, co chcę robić w życiu. Najpierw studiowałam pedagogikę w Kielcach i roznosiłam ulotki zapraszające na pokazy pościeli wyprodukowanej z jakiegoś „magicznego” zwierzęcia /śmiech/, następnie pracowałam w barze, który działał tak jak się nazywał: „Od zmierzchu do świtu”.
Powiązane firmy
źródło: Archiwum prywatneAż w końcu wyjechałam do Londynu, gdzie trafiłam do działu sprzedaży i organizacji eventów dedykowanych sieci czterogwiazdkowych hoteli. Odpowiadałam również za copywriting i za wizerunek firmy na (wtedy jeszcze raczkujących) platformach rezerwacyjnych typu Booking.com. Ba! Pamiętam czasy ręcznego przepisywania rezerwacji z faxu do systemu. I panikę osób dzwoniących z informacją, że w systemie nie ma ich rezerwacji… która wciąż leżała w stosie faxów od rana do nas wpływających…
Tak błądziłam do 26. roku życia. Po powrocie z wysp zatrudniłam się w amerykańskiej firmie z branży 3PL, w której od absolutnych podstaw budowałam marketing dla jej europejskiej spółki – córki. Tworzenie wszystkiego od początku, zaczynając od mikroprojektów typu: opracowanie spójnych stopek, wzorów dokumentów firmowych, po budowanie kompleksowego wizerunku firmy, poprzez pisanie scenariuszy pod produkcje wideo dla klientów, a także prowadzenie wielu dużych i czasochłonnych projektów – to wszystko spodobało mi się tak bardzo, że postanowiłam studiować Marketing i PR na Uniwersytecie Warszawskim.
źródło: Archiwum prywatneMożna więc powiedzieć, że w wieku 27 lat nabrałam świadomości, jak ma wyglądać moje zawodowe życie. W 2016 r. dołączyłam do branży motoryzacyjnej, a od 2018 r. pracuję dla Hengst Filtration. Do branży nie trafiłam podążając za autorytetami, ale szukając nowych wyzwań, których praca na niezależnym rynku części zamiennych (IAM) nieustannie mi dostarcza.
Proszę opisać swoje zainteresowania, pasje.
Czasem się śmieję, że byłabym idealnym informatykiem, bo i w pracy i w życiu prywatnym potrzebuję dużo spokoju. Znajduję wiele radości w najprostszych czynnościach: poranna joga, czy długie spacery lub bieganie po lesie – zawsze z podcastem w słuchawkach. Te czynności najbardziej mnie relaksują.
źródło: Archiwum prywatneInteresuję się historią, filozofią, etyką, nowymi technologiami i psychologią, więc w zależności od ilości czasu, albo czytam książki, albo słucham podcastów na te tematy. Chyba jak wszyscy uwielbiam podróżować i bardzo się cieszę, że każda praca, jaką w życiu miałam, wiązała się z podróżami po różnych krajach.
Od spacerów nad morzem wolę hiking po górach oraz piesze zwiedzanie miast. Wakacje all inclusive są nie dla mnie! Typowy „plażing” przydarzył mi się tylko raz – gdy złamałam kość w stopie i z konieczności musiałam leżeć, zamiast się ruszać.
źródło: Archiwum prywatneJak osiągnąć work-life balance? Czy to w ogóle możliwe?
Mam wrażenie, że im większe miasto, tym staje się to trudniejsze, bo tego wolnego czasu zostaje mniej. Dojazd do pracy czy zrobienie zakupów stają się „wyprawą”, a nie kilkunastominutową czynnością. Bardzo odczuwałam to mieszkając w Warszawie, teraz na szczęście „stacjonuję” poza stolicą, więc automatycznie zyskałam więcej chwil dla siebie.
Przede wszystkim staram się dobrze planować i minimalizować liczbę decyzji, które w ciągu dnia muszę podjąć. Jestem typową, nieprzytomną rano „sową”, więc wieczorem szykuję wszystko na następny dzień: posiłki, kawę do zalania, butelkę wody z cytryną i goździkami (bo wiem, że jak siądę przy biurku, to zapomnę o nawadnianiu). Nawet strój sportowy zostawiam przy drzwiach wejściowych, żeby po powrocie do domu nie skusiły mnie kanapa i Netflix – choć to nie zawsze działa, szczególnie gdy pojawia się jakiś nowy – dobry serial science-fiction /śmiech/.
źródło: Archiwum prywatneZamiast listy zadań mam kalendarz okienkowy, w którym układam plany (zawodowe i prywatne) na kolejne tygodnie czy miesiące. Siadając rano do pracy, nie patrzę na stresującą listę niekończących się zadań, tylko mam konkretne cele wyznaczone na poszczególne dni i tygodnie, a pozostałe sprawy są „zaparkowane”, dopóki nie przyjdzie na nie pora.
Oczywiście nie da się tego wszystkiego w 100% zaplanować oraz kontrolować, ale to i tak bardziej produktywny sposób działania. Choć wiem, że nie jest on możliwy do zrealizowania w każdej pracy, na każdym stanowisku. Mnie ten system działania daje ogromny komfort psychiczny, poczucie spełnienia i dobrego wykorzystania czasu – dlatego tak bardzo doceniam pracę w marketingu dla Hengst Filtration. Planowanie mam we krwi i jest ono moim sposobem na uzyskanie większej ilości „wolnego” – i w pracy i po pracy.
MOŻE ZAINTERESUJE CIĘ TAKŻE
źródło: Archwium prywatne3 zdania, które najlepiej mnie opisują:
1. Dobra organizacja – od rozpisanych planów zwiedzania podczas wakacji, poprzez wyznaczone zadania zawodowe.
2. Kreatywność – w moim umyśle trwa nieustanna burza pomysłów i przemyśleń.
3. Wrażliwość – przede wszystkim na innych ludzi, ich los, na motywacje i potrzeby (to chyba taka wypadkowa studiów pedagogicznych i zainteresowań psychologicznych).
Moje samochodowe doświadczenia i przygody…
Pierwszy (ok. 4. roku życia), był autobus Orbis, moja ulubiona zabawka – okazuje się, że zamiłowanie do motoryzacji miałam dosłownie od najmłodszych lat /śmiech/. Drugie wspomnienie to 8h spędzone w żółtym „maluchu”, w podróży z dziadkiem: z Łodzi na moje rodzinne Roztocze. Dopytywałam dziadka o znaczenie każdego mijanego znaku drogowego, bawiłam się w rozszyfrowywanie rejestracji samochodowych, a naszą podróżniczą „tradycją” było coroczne gubienie się w okolicach fabryki płytek w Opocznie.
źródło: Archiwum prywatneKolejny ważny dla mnie pojazd to Skoda Fabia. Kurs prawa jazdy zrobiłam po powrocie z Londynu – do dziś pamiętam okrzyki swojego instruktora, który o 6:00 rano wołał: „Gocha, ogarniaj kuwetę!”. Bo znów, pod lotniskiem na Bemowie, chciałam jechać zgodnie z (zachowanym w głowie) brytyjskim ruchem lewostronnym.
Najfajniejsze wspomnienia mam z mojej Hondy Civic, którą w pierwsze wakacje po powrocie do kraju przejechałam Polskę od morza po góry, bez planu, z dnia na dzień, rezerwując noclegi i wytyczając kolejne miejscowości, wiatraki, zamki, starówki itp., do odwiedzenia.
A najciekawszą samochodową historię przeżyłam z Toyotą Prius, którą wynajęłam na podróż z San Francisco do Los Angeles, a w której po odpaleniu klimatyzacji na trasie zaczęła unosić się nieprzyjemna i coraz bardziej intensywna woń, przypominająca zapach kociego moczu. Przez 8h drogi musiałam, na zmianę, wybierać między chłodnym zapaszkiem, a gorącym świeżym powietrzem /śmiech/. Na szczęście po złożeniu skargi i dotarciu do Hertz w LA, w ramach rekompensaty, dostałam dużo lepsze auto. Z obecnie posiadaną Mazdą nie mam żadnych przygód, tylko same miłe wspomnienia – i niech tak zostanie!
źródło: Archiwum prywatnePlany wakacyjne na LATO 2024.
W tym roku jestem jeszcze w trakcie planowania wakacji, ale pewnie wybiorę między Włochami a Grecją. Rok temu byłam na Wyspach Kanaryjskich, gdzie zrozumiałam, że pomimo miłości do naszego kraju gwarancja pogody jest tym, czego najbardziej potrzebuję podczas urlopu – szczególnie, gdy taki wyjazd kosztowo wychodzi całkiem podobnie.
Źródło: Materiały redakcyjne
