Jaki oscyloskop dla warsztatu?

DeltaTech Electronics

Wraz z upływem czasu oscyloskop staje się coraz bardziej niezbędnym elementem wyposażenia w serwisie samochodowym. Jest to naturalna droga rozwoju, związana ze zmianami jakie nieodwracalnie zachodzą w motoryzacji. Jednak ciągle wiele warsztatów samochodowych funkcjonuje bez takiego urządzenia.

Najtrudniej jest zrobić pierwszy krok, ale później trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie bez takiego urządzenia. Tym pierwszym krokiem jest oczywiście zakup samego oscyloskopu. Tutaj trzeba uświadomić sobie pewne kwestie. Część z nich była już poruszana w artykule „ScopeTester 5, czyli o oscyloskopach inaczej”. Przypomnieć należy najistotniejsze zagadnienie –  powszechne występowanie tzw. „czasów martwych”. Mówiąc obrazowo: typowe oscyloskopy rejestrują i pokazują tylko stosunkowo krótkie wycinki przebiegu, związane z wystąpieniem warunku wyzwalania, reszta nie jest rejestrowana. Ta „reszta” może stanowić np. 99% i typowo jest tym większa, im szybsze zastosowano próbkowanie. Ale przecież im większe pasmo i próbkowanie, tym lepszy oscyloskop. Nie do końca…

Pasmo i próbkowanie

Jednym z głównych parametrów, jakie określają zwykle producenci oscyloskopów, jest maksymalna częstotliwość sygnałów, z jakimi może pracować urządzenie, nazywana pasmem wejściowym. Zdarza się, że jest to 10 czy 20 MHz, ale może być także znacznie więcej, np. 100 czy 200 MHz. Urządzenie o większym paśmie jest droższe, jednak o czym wie niewiele osób, mechanikowi w warsztacie wystarcza urządzenie, które ma niższe pasmo. Jak to możliwe?
Większość dostępnych na rynku oscyloskopów jest budowana z myślą o elektronikach. Dla kogoś pracującego ze współczesnymi szybkimi układami procesorowymi sygnały z czujników i elementów wykonawczych samochodu będą sygnałami bardzo wolno zmiennymi. Wysokie pasmo jest potrzebne inżynierom pracującym przy tworzeniu sterownika silnika, a nie diagnostom w warsztacie. Wysoka częstotliwość próbkowania to więcej pomiarów wykonanych przez oscyloskop w jednostce czasu. Więcej pomiarów to więcej szczegółów, ale jednocześnie więcej danych do przeglądania i analizy. Człowiek, w przeciwieństwie do maszyny, nie potrafi przetwarzać setek lub tysięcy ekranów przebiegu na sekundę. Duża ilość nieistotnych szczegółów przytłacza i utrudnia interpretację.

Do zrozumienia realnych wymagań potrzebna jest znajomość zasady funkcjonowania sterownika silnika – ze względów diagnostycznych lepiej jest widzieć sygnały, podobnie jak widzi to sterownik. On nie dysponuje specjalnymi wzmacniaczami wejściowymi o paśmie wielu MHz. Sygnały czujników nie są prowadzone kablami koncentrycznymi, lecz zwykłymi przewodami w wiązkach. Czujniki mają ograniczoną szybkość przetwarzania, podobnie mechaniczne elementy wykonawczereagują relatywnie wolno. Sterownik mierzy sygnały wejściowe tylko tak szybko, jak jest to potrzebne, aby móc zareagować w odpowiednim czasie na zmianę parametrów pracy. Sterownik nie może sobie pozwolić na „czasy martwe”, musi pracować w trybie ciągłym. Dlatego znacznie więcej zyskujemy, decydując się na wybór urządzenia oferującego możliwość dłuższej rejestracji ciągłych przebiegów niż tylko skupiając się na paśmie i częstotliwości próbkowania. Takim urządzeniem jest chociażby „ScopeTester 5”, którym możemy rejestrować ciągłe przebiegi o czasie od pojedynczych sekund aż do minut.

Wiele kanałów

Sterownik nowoczesnego oscyloskopu śledzi wiele sygnałów. Zalety większej ilości kanałów dostępnych w oscyloskopie są istotne. Przykładem może być synchronizacja sygnałów czujników wału korbowego i wałka rozrządu. W wyniku użycia niewłaściwych części lub błędów montażu, możliwe jest nieprawidłowe ustawienie czujników. W takiej sytuacji każdy z sygnałów mierzonych osobno oscyloskopem jednokanałowym będzie prawidłowy, natomiast silnik nie będzie mógł normalnie pracować. Tylko równoczesna rejestracja pozwoli zauważyć, że coś jest nie tak – sygnały nie są prawidłowo zsynchronizowane. Ktoś słusznie zauważy, że w tej sytuacji może w ogóle obejść się bez oscyloskopu – sterownik powinien zarejestrować kody błędów, które naprowadzą diagnostę na problem. Praktyka pokazuje, że nie dzieje się tak zawsze. Sterowniki bywają modyfikowane, aby nie rejestrowały błędów w ogóle. Cel może być różny, np. usunięcie filtra DPF lub ukrycie istotnej wady przy sprzedaży na pojazdu rynku wtórnym. Skutek ten sam – mechanizm wewnętrznej diagnostyki staje się bezużyteczny.

Na rynku jest dostępnych wiele urządzeń oferujących dwa lub więcej kanałów. Decydując się na zakup urządzenia do warsztatu, koniecznie trzeba zorientować się, w jaki sposób podłączone są masy wejść. Powszechną praktyką jest użycie wspólnej masy dla wszystkich kanałów. W przypadku wątpliwości zwykły multimetr z funkcją ciągłości obwodu wystarczy, aby sprawdzić, czy wszystkie masy złącz BNC na urządzeniu są fizycznie połączone. Jeżeli tak jest, to trzeba o tym pamiętać i wypracować bezpieczne procedury przeprowadzania pomiarów, np. poprzez podłączanie masy tylko w jednym punkcie. To, co przy korzystaniu z jednego kanału nie stanowi problemu, może sprawić przykrą niespodziankę przy użyciu drugiego. Chwila nieuwagi, skutkująca podłączeniem masy drugiej sondy pomiarowej w miejsce sygnału lub napięcia zasilania, powoduje zwarcie. Naraża to nie tylko drogie elementy elektroniki samochodowej, ale także osobę wykonującą pomiar.
Dlatego należy zdecydowanie doradzać urządzenia wyposażone w wejścia różnicowe. Powinna być to jedna z kluczowych kwestii przy wyborze urządzeń wielokanałowych. Nieliczne urządzenia oferują wejścia w pełni izolowane – i te oczywiście będą również odpowiednie, ale są to jednocześnie rozwiązania najdroższe. Wejścia różnicowe gwarantują bezpieczeństwo w trakcie pomiaru, zapewniając wystarczające parametry dla pomiarów w pojazdach.

Diagnostyka sieci pokładowych

Co w takim razie z sygnałami magistrali cyfrowych, takich jak CAN, LIN, FlexRay i inne? Stanowią one specyficzny wyjątek pośród sygnałów możliwych do rejestracji w samochodzie. Są to sygnały cyfrowe, których dokładna obserwacja w wielu przypadkach wymaga znacznie większego próbkowania niż pozostałych sygnałów, na jakie przeważnie możemy trafić. Czy zatem warto zainwestować więcej w sprzęt, który umożliwi takie pomiary, np. specjalizowany oscyloskop z funkcją analizatora logicznego, pozwalający na dekodowanie ramek CAN?
Warto uzmysłowić sobie najpierw, co realnie możemy w sieci CAN zbadać. Otóż znowu nie tak wiele. Diagnostyka magistrali oscyloskopem powinna sprowadzać się do tego, czy na obydwu liniach sygnały zmieniają się w prawidłowym zakresie napięć. Jeżeli tak się dzieje, to dalsze drobiazgowe analizowanie kształtu zboczy lub zawartości ramek oscyloskopem nie wnosi wiele. Po pierwsze, zwykle mamy do czynienia z dużymi ilościami danych, których i tak nie jesteśmy w stanie przeanalizować w czasie rzeczywistym. Nie rozumiejąc treści przesyłanych komunikatów ani interakcji między komponentami sieci, nie mamy zbyt wiele możliwości działania. CAN jest w zasadzie typową siecią komputerową i podobnie powinien być traktowany. Czy ktoś diagnozował sieć komputerową w domu lub biurze za pomocą oscyloskopu? Najlepszym rozwiązaniem dla diagnostyki magistral danych są dedykowane analizatory i testery, których rozwoju i upowszechniana należy oczekiwać.

Z komputerem czy bez?

Okazuje się, że to, co często przez elektroników jest postrzegane jako namiastka oscyloskopu, może stanowić atut w warsztacie. Przystawki oscyloskopowe łączące się z komputerem za pomocą zwykłego portu USB rozwiązują kilka istotnych problemów. Niewielka i zamknięta obudowa lepiej zniesie warunki zewnętrzne – zmienne temperatury, obecność olejów i smarów, a także substancji lotnych.

Łatwość obsługi jest dla wielu użytkowników ważna. Pamiętajmy, że sposób obsługi oscyloskopu i związana z tym terminologia powstały w czasach, kiedy te urządzenia były adresowane tylko do wąskiej grupy specjalistów. Komputer pozwala stworzyć przyjaźniejszy interfejs użytkownika, co może bardzo ułatwić pracę z urządzeniem. Ekran jest większy i czytelniejszy niż w tradycyjnych oscyloskopach, a klawiatura pozwala wygodnie zapisać plik, wzbogacając go o krótki komentarz. Dłuższe przebiegi to także duże pliki – komputer oferuje nie tylko dużą przestrzeń do ich przechowywania, ale również łatwość późniejszego wyszukiwania. Nawyk rutynowego zapisywania przebiegów pozwoli w przyszłości na oszczędzenie mnóstwa czasu. Zgromadzone przy okazji normalnej pracy warsztatu przebiegi, zarówno ilustrujące napotkane usterki, jak i pokazujące prawidłową pracę komponentów, okażą się nieocenioną pomocą w momencie niepewności. Nie zapominajmy, że przebiegi z komputera dużo łatwiej jest udostępnić komuś w celu konsultacji, wysyłając na przykład przez internet.

Cennym atutem urządzenia dla motoryzacji jest możliwość przeliczania jednostek i interpretacji sygnałów, np. automatycznie zinterpretowany przebieg czujnika wału korbowego pozwala na porównanie dowolnych przebiegów z chwilową wartością obrotów. Przebiegi sterujące PWM stają się znacznie czytelniejsze, jeśli zastąpimy je obliczonym przebiegiem wartości, wyrażonym w procentach. Jest to funkcja ciągle mało popularna, jednak może dać bardzo duże możliwości diagnostyczne, zwłaszcza przy pomiarach wielokanałowych.

Wyposażenie warsztatu w oscyloskop otwiera ogromne możliwości, jednak trzeba pamiętać, że jest to inwestycja nie tylko w sprzęt, ale może nawet w większym stopniu w wiedzę i własny rozwój. Nakłady poniesione na dobrze dobrane urządzenie szybko się zwrócą, skutkując mniejszą ilością kosztownych błędów, co z pewnością docenią klienci.

Tagi artykułu

autoExpert 11 2024

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę