Czy branża motoryzacyjna przetrwa wojnę handlową z USA?

Prezydent Donald Trump mówi o ekonomicznej niezależności, twierdząc, że Stany Zjednoczone nie mogą dłużej kontynuować polityki jednostronnej kapitulacji gospodarczej. Pytanie kiedy światowa gospodarka skapituluje w świetle niepewności i braku stabilnej polityki celnej dość niefrasobliwie realizowanej przez administrację amerykańską.
Amerykańskie cła
Jeszcze niedawno europejscy producenci części samochodowych mogli spać (w miarę) spokojnie. Eksport do Stanów Zjednoczonych był swoistym „pasem bezpieczeństwa” dla sektora, który po pandemii i załamaniu relacji handlowych z Chinami, szukał stabilizacji. Ale dziś pętla się zaciska.
Donald Trump wraca do polityki "America First" i uderza cłami w aluminium, stal i — co najważniejsze — w samochody i komponenty motoryzacyjne. Europa traci nie tylko ogromny rynek zbytu, ale i kluczowe źródło własnej nadwyżki handlowej. A to może być dopiero początek.
Poważne zagrożenie dla branży
USA to nie tylko ważny klient. To istotny rynek eksportowy dla europejskich dostawców części samochodowych. Cła w wysokości 25% mogą doprowadzić do likwidacji nawet 125 tys. miejsc pracy i mocno zakłócić eksport produktów motoryzacyjnych o wartości 14 miliardów euro.
– Cła nałożone przez administrację Trumpa to poważne zagrożenie dla europejskiego sektora dostaw motoryzacyjnych, narażające 13,9 miliarda euro eksportu do USA i blisko 125 000 miejsc pracy w UE. Dostawcy są jeszcze bardziej narażeni niż producenci pojazdów, ponieważ spadek eksportu samochodów uderza w nich bezpośrednio, a kolejne cła na części samochodowe są spodziewane w maju – mówi Benjamin Krieger, sekretarz generalny Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Części Motoryzacyjnych (CLEPA).
Nowa rzeczywistość
Europejska strategia przemysłowa od lat opiera się na otwartym handlu i dostępie do globalnych rynków. Ale rzeczywistość się zmienia. Import z Chin dynamicznie rośnie, tradycyjni partnerzy – jak Korea Południowa czy Japonia – tracą znaczenie, a inwestycje napływające do Europy nie nadążają za potrzebami transformacji.
Na tym tle USA wydawały się jednym z niewielu stabilnych partnerów. Przynajmniej do teraz.
Nastroje w branży są najgorsze od czasów pandemii COVID-19. CLEPA alarmuje, że prawie 60% dostawców raportuje negatywny wpływ zawirowań geopolitycznych, a 42% nie widzi w tym roku drogi ku rentowności. A przecież europejscy dostawcy to nie tylko części – to innowacje, know-how i strategiczna niezależność technologiczna.
Odpowiedź Unii Europejskiej
Bruksela jest gotowa odpowiedzieć równie stanowczo, ale branża motoryzacyjna ostrzega przed pochopnym odwetem. W wielu przypadkach Europa nadal zależy od specjalistycznych komponentów z USA, które trudno będzie szybko zastąpić. Potrzeba więc rozważnej strategii, która zabezpieczy przemysł bez odcinania go od świata.
– Nie możemy kontrolować globalnej polityki handlowej — ale możemy kształtować naszą własną odpowiedź. Teraz jest czas, by skupić się na tym, co mamy w zasięgu ręki: inteligentnych, celowanych działaniach, które wzmocnią pozycję Europy w niepewnym świecie. Powinniśmy przestać działać reaktywnie i zacząć działać systemowo. Europa potrzebuje dziś nie tylko odpowiedzi na kryzys, ale też refleksji nad tym, dlaczego jest aż tak podatna na wpływy z zewnątrz. Brakuje nam nie tylko inwestycji, ale spójności między ambicjami a rzeczywistością regulacyjną. Promujemy "zieloną transformację", ale dziś wygląda to tak, jakby transformacja działała tylko na papierze — w prezentacjach, strategiach i sloganach. W rzeczywistości przynosi głównie jedno: zwolnienia w tradycyjnie rozumianej motoryzacji, bez zapewnienia alternatywy. Przepisy się zmieniają, rynek się zmienia, ale wsparcia dla firm, pracowników i całych regionów często po prostu brakuje. Stawiamy na "cyfryzację", ale nie upraszczamy biurokracji. Mówimy o strategicznej autonomii, ale coraz częściej oddajemy kluczowe ogniwa łańcucha wartości innym. Czas na zmianę. W przeciwnym razie ryzykujemy, że przyszłość europejskiej motoryzacji — i nie tylko jej — będzie kształtowana wszędzie, tylko nie w Europie – mówi Tomasz Bęben, prezes zarządu Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM), członek zarządu CLEPA.
MOŻE ZAINTERESUJE CIĘ TAKŻE
Nowa wojna handlowa może być dla europejskiego przemysłu albo punktem przełomowym, albo gwoździem do trumny. Wszystko zależy od tego, jak szybko i na ile odważnie zareagują unijni decydenci. Jeden fakt pozostaje niezmienny: odporność nie powstaje przypadkiem. Trzeba ją zbudować — wspólnym wysiłkiem, jasną strategią i bez zbędnego tracenia czasu.
Źródło: Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM)