Życie jako śmiertelna choroba
Dariusz WójcikKolejna partia zaleceń wiąże się ze sferą obyczajowości. Należą do nich między innymi postulat ograniczenia dopuszczalnego stężenia alkoholu we krwi do 0‰, zakaz wysyłania SMS-ów i e-maili oraz przeglądania stron internetowych podczas prowadzenia pojazdu, a także „wspieranie" jazdy na rowerze i chodzenia pieszo.
Ostatnia grupa zaleceń dotyczy infrastruktury. Rekomenduje się tu między innymi zmniejszenie liczby „czarnych punktów" i niebezpiecznych przejazdów kolejowych. Pojawiają się także tak szczegółowe propozycje jak niestosowanie masy bitumicznej do napraw dróg asfaltowych, ponieważ zmienne współczynniki przyczepności tych materiałów stanowią duże zagrożenie dla motocyklistów.
Wszystko to jest głęboko słuszne. Sęk jednak w tym, że o każdym szkoleniu można zapomnieć, każde ograniczenie techniczne obejść, obyczajów nie zmieni się dekretami, a walka z bylejakością w projektowaniu i realizowaniu infrastruktury nie będzie miała końca.
Użytkownik RobRobRob z forum serwisu moto.onet.pl napisał: „Jeździłem, jeżdżę i będę jeździł szybko. Ani punkty, ani mandaty tego nie zmienią. Elektronika w aucie radzi sobie świetnie ze wszystkimi »miernikami«, a na wideorejestratory mam CB radio". Na polską brawurę, na tępy upór i na zwykłą głupotę nie ma lekarstwa. Życie to śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową. RobRobRob jest zagrożony przedwczesnym zejściem. Gorzej, że to samo grozi temu, kto wyjedzie mu naprzeciw lub wejdzie pod koła.
Cezary Kruk


