Piekarnik i zamrażarka

Dariusz Wójcik

Trzech statystyków wybrało się na polowanie. W pewnym momencie spostrzegają zająca.

Pierwszy mierzy i strzela za wysoko. Drugi mierzy i strzela za nisko. Trzeci woła: „Trafiliśmy go!". Ta prosta historia uświadamia nam kilka rzeczy. Po pierwsze, dowiadujemy się, czym jest średnia statystyczna z dwóch pomiarów: za nisko i za wysoko dają w efekcie trafienie w punkt. Po drugie, uświadamiamy sobie, jak myślą statystycy - średnio. Po trzecie, dociera do nas, że zając był głuchy jak pień, co miało znaczenie, bo w przeciwnym razie niechybnie zszedłby na zawał.

Dowcipy bywają zabawne lub nie. Rzeczywistość jest zabawna non stop. Wystarczy się rozejrzeć. Główny Urząd Statystyczny doniósł ostatnio, że w Polsce jest zarejestrowanych blisko 19 mln samochodów, a zatem zrównaliśmy się ze średnimi wskaźnikami Unii Europejskiej. Media odnotowały ten wiekopomny fakt, epatując nas szumnymi nagłówkami: „Co drugi Polak ma auto". Jak się nad tym zastanawiam, to się nawet zgadza: mam brata i jeden z nas ma auto, a drugi nie. Statystyka górą!
 Tymczasem niezależni eksperci twierdzą, że po naszych drogach może jeździć o 4 miliony mniej samochodów niż podają to ofi cjalne dane, czyli nie 19, a jedynie 15 mln. Szacunki GUS bazują na Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. Wszystko by się zgadzało, gdyby kierowcy nie tylko rejestrowali pojazdy, ale też je wyrejestrowywali. Ponieważ tego nie robią, dane CEPiK są grubo przeszacowane.

Jeżeli odpowiednio na to spojrzeć, to w gruncie rzeczy każda wiadomość może być dobra. Kiedy niedawno mieliśmy niby 19 mln aut, równaliśmy pod względem liczby pojazdów do średniej europejskiej, choć przeciętny wiek samochodu jeżdżącego po naszych drogach wynosił 15 lat, czyli jeździliśmy gruchotami. Teraz - szacher-macher - skreślamy z ewidencji 4 mln aut i co prawda względem standardów europejskich spadamy znacznie poniżej kreski, ale za to przeciętny wiek samochodu wynosi już tylko 11 lat. Sukces!

Takie żonglowanie liczbami nieprzypadkowo przypomina kuglarstwo. A przecież, żeby zbliżyć się do realnych wartości, wystarczyłoby zamiast wróżyć z mętnych danych CEPiK sięgnąć do bazy o ubezpieczeniach OC. Zapewne nie każdy użytkowany pojazd został ubezpieczony przez właściciela, ale nie sposób sobie wyobrazić, żeby oparte na tych danych przewidywania były obarczone błędem sięgającym 20 proc., jak miało to miejsce w pierwszym przypadku.

Stary dowcip o statystyce mówi, że jeżeli ktoś trzyma głowę w zamrażarce, a nogi - w piekarniku, to statystycznie rzecz ujmując czuje się komfortowo. Naszym specjalistom od statystyki sugeruję, żeby w dalszym ciągu trzymali głowy w zamrażarkach. Przynajmniej się nie przegrzeją.

Cezary Kruk

autoExpert 12 2025

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę