Czterdzieści lat minęło...

Przed czterdziestoma laty z taśmy Fabryki Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej zjechał pierwszy Fiat 126p.

Ponieważ produkcja nie nadążała za popytem, samochody te, nazywane potocznie „Maluchami", były sprzedawane na talony. Zatem: najpierw należało zdobyć talon, później poczekać na swoją kolej około cztery lata i wreszcie kupić wymarzone autko. W związku z niedoborem, pojazd ten, którego oficjalna cena wynosiła 69 tys. zł, czyli 20 ówczesnych średnich pensji, na giełdach samochodowych sprzedawał się za 110 tys. zł.

W rezultacie wielu chętnych musiało zadowolić się książeczkami w rodzaju „126 dowcipów o Fiacie 126p" sprzedawanymi w kioskach Ruchu. Koncesjonowane żarty z tych książeczek traktowały „Malucha" pobłażliwie. Kawały opowiadane przez lud roboczy były bezlitosne. „Co łączy „Malucha" z Volvo? W obu strefa zgniotu kończy się na silniku". Niezorientowanym podpowiadamy, że o ile Volvo miało silnik z przodu, to „Maluch" miał silnik z tyłu.

Rok po premierze Fiata 126p Telewizja Polska zaczęła nadawać serial „Czterdziestolatek". Andrzej Kopiczyński, znany wcześniej głównie jako Kolumb i Mikołaj Kopernik, wcielił się w nim w postać inżyniera Karwowskiego. Polski everyman mieszkał z żoną i dwojgiem dzieci, jak wielu rodaków, w M4 (około 50 m2) i - rzecz jasna - jeździł Fiatem 126p (czerwonym).

Czyli mamy postęp, bo obecnie kryzys wieku średniego objawia się tym, że współcześni czterdziestolatkowie kupują czerwone Ferrari.

W dzisiejszej Polsce najlepiej odnalazłaby się Irena Kwiatkowska, która grała w serialu „kobietę pracującą, która żadnej pracy się nie boi" i w każdym odcinku wykonywała inny zawód. Raz była nawet specjalistą do walki z piractwem powietrznym. Jej najbardziej spektakularny sukces to uczuciowe obezwładnienie porywacza, który sterroryzował załogę bombką choinkową wypełnioną karbidem i scyzorykiem o dwudziestu czterech ostrzach. W efekcie obezwładnienia porywacz wysypał karbid z bombki, po czym śpiewał z załogą i pasażerami kolędy na głosy.

Czterdziestolatek ma dziś osiemdziesiąt lat, a Fiat 126p czterdziestolatka - czterdzieści. Od czasu do czasu ktoś sobie o nim przypomni i nowa sensacja obiega media. Ostatnio na aukcję w serwisie Allegro trafił fabrycznie nowy „Maluch" z 1979 r. z przebiegiem 101 km. Internauci w patriotycznym zapędzie - albo dla żartu - wywindowali jego cenę w kilka dni do 990 mln zł. Nikt, rzecz jasna, go nie kupił za te pieniądze. Przed dwoma laty głośno było o licealistach, którzy w dziewiątkę upchnęli się w „Maluchu", po czym objuczone autko przejechało kilkanaście metrów. Wtajemniczeni wiedzą, że nazwa Fiat 126p to akronim: Fantastyczna imitacja auta turystycznego, jednogaźnikowego, dwudrzwiowego, sześciokrotnie przepłaconego.  Cezary Kruk 

Tagi artykułu

autoExpert 1–2 2025

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę