Autosalon w chmurach

Coraz modniejsze stają się różne ekstremalne formy zawierania ślubów, jakby sama decyzja o małżeństwie nie była już z definicji ekstremalna.

Jedni biorą ślub, skacząc na spadochronach (duchowny skacze wraz z nimi), a inni - pod wodą (z duchownym). Nie jest łatwo być duchownym w dzisiejszych czasach. Nawiasem mówiąc, można by to połączyć, skacząc z samolotu wprost do oceanu. Kto to przetrwa, powinien przetrwać i związek małżeński. To dobry test. Tymczasem chińskie linie lotnicze „Spring Airlines" przygotowały nową atrakcyjną ofertę dla swych pasażerów. Oferują one tanie loty, w związku z czym ich pasażerowie potrafi ą sporo zaoszczędzić. „Spring Airlines" proponowały wcześniej pasażerom karty kredytowe. Teraz, gdy pasażerowie zgromadzili już oszczędności i mają te karty, firma zaczęła oferować im kupno aut. Lecę samolotem, urocza chińska stewardessa proponuje mi zakup samochodu za 100 000 juanów, ja się jej oświadczam, obsługa montuje spadochrony na wybranym przeze mnie wozie, stewardessa i ja wsiadamy do auta. Oryginalny, chiński świecki duchowny pomaga wypchnąć wóz z pokładu przez luk bagażowy, po czym w ostatniej chwili wskakuje do przestronnego bagażnika. W locie bierzemy ślub (stewardessa i ja - nie jestem dość nowoczesny, by poślubić chińskiego świeckiego duchownego). Auto wpada do Morza Żółtego, ale ponieważ jest najnowszej generacji, uruchamiam turbinę i płyniemy, podziwiając egzotyczne ryby (egzotyczne dla mnie). W końcu wyjeżdżamy na piaszczyste brzegi Korei Północnej, a ponieważ wóz jest niewyobrażalnie nowoczesny, uruchamiam śmigło i lecimy do Pjongjangu. Na miejscu wita nas Kim Dzong Un, który uwielbia wszelkie nowości, takie jak Disneyland, hamburgery czy samochód mojej stewardessy i mój. Media szaleją. Zaciekawiony sytuacją przylatuje do nas Barack Obama. Tak się składa, że jest akurat 15 kwietnia i są urodziny Kim Ir Sena. Z tej okazji maluję się dla żartu na czarno, Kim maluje się na biało, a Barack - na żółto. Tańczymy wszyscy razem z moją stewardessą, a świecki duchowny, który w międzyczasie zmienił obywatelstwo na koreańskie, przygrywa nam na tradycyjnym gayageum (chordofonie szarpanym). Słońce sunie po niebie zygzakiem, bo akurat tego dnia wzeszło na zachodzie i zajdzie na wschodzie.

Cezary Kruk

autoExpert 12 2025

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę