Spirala zbrojeń

Większość ludzi podziela przekonanie, że oddawanie do użytku autostrad przyczynia siędo usprawnienia ruchu drogowego. Tak powinno być, ale nie zawsze tak jest.
W 2005 roku NIK zwrócił się do Ministra Transportu i Budownictwa o odebranie Stalexportowi
SA koncesji na eksploatację odcinka autostrady A4 na trasie Mysłowice-Balice, ponieważ
nie spełnia on wymogów autostrady płatnej. Proces się zakończył, firma miała obniżyć
opłaty, ale odwołała się od decyzji sądu i nie zmieniała stawek aż do 1 grudnia 2009 roku,
kiedy zwiększyła opłatę za przejazd liczącym 61 kilometrów odcinkiem z 13 do 16 zł. Podwyżkę
tę podyktował wzór zawarty w tajnym aneksie do umowy między Stalexportem
i Ministerstwem Infrastruktury.
Wzmiankowany odcinek autostrady jest w permanentnym remoncie, a część bramek nie działa.
Niedawno motocykliści po raz ósmy protestowali przeciwko zawyżonym opłatom. Protest polegał na
niespiesznym płaceniu na bramce drobnymi monetami. Zamiast pięciu pojazdów na minutę przez bramkę przejeżdżał jeden pojazd na pięć minut. Stalexport zawiadomił policję, a ta skierowała do sądu
wnioski oskarżające posiadaczy motocykli o celowe tamowanie ruchu.
Stalexport nie widzi potrzeby stosowania się do wyroków sądu ani usprawniania przejazdu
przez autostradę, ale na protesty motocyklistów odpowiada pozwami sądowymi.
W filmie „Sami swoi" babcia Leonia mówi do Pawlaka: „Sąd sądem, a sprawiedliwość musi
być po naszej stronie", po czym daje mu dwa granaty. Stalexport SA właśnie odpalił swój
granat, podnosząc opłaty za przejazd. Pora na ruch ze strony kierowców.
Z aneksu do umowy koncesyjnej wynika, że jeżeli czas oczekiwania na wjazd na autostradę
zwiększy się do powyżej trzech minut przez ponad godzinę w miesiącu, to po
więcej niż trzech takich miesiącach koncesjonariusz ma dołożyć wszelkich starań w celu
zgromadzenia środków na wybudowanie trzeciego pasa w obu kierunkach. Wystarczy zablokować
autostradę na cztery godziny w ciągu czterech kolejnych miesięcy, aby wpakować
spółkę w poważne tarapaty. Być może Stalexport ma jeszcze jakiś granat w zanadrzu,
ale w aneksie do umowy jest mina, na której firma ta może wylecieć w powietrze.
Cezary Kruk