Ku wolności
Maciej BlumOd pewnego czasu polski ustawodawca umożliwia właścicielom samochodów serwisowanie aut poza ASO bez utraty gwarancji. Jednym słowem, monopol koncernów na tym polu został złamany. W 2010 roku dyrektywa unijna potocznie zwana GVO została prolongowana, a co za tym idzie - wielu dostawców części zamiennych i warsztaty nieautoryzowane odetchnęły z ulgą.
To stwierdzenie jest wygodne dla producentów części zamiennych (tak zwanych zamienników), ponieważ większość z nich jest dostawcą elementów przeznaczonych na pierwszy montaż. Dlatego zamienniki są produkowane u nich na tych samych maszynach i z tych samych materiałów co oryginały. Jedyną różnicą jest cena i opakowanie. Problem zaczyna się przy nieznanych i małych producentach części. Oni także deklarują zgodność jakościową swoich części z oryginalnymi. Ale na tym owa zgodność się kończy. Niewiele osób ma możliwość rzeczywistego sprawdzenia jakości kupionych elementów zamiennych, a ich niska cena często kusi. W takim przypadku ewentualne roszczenia gwarancyjne stają się trudne do zaakceptowania przez producenta samochodu. Należy też dobrze ocenić możliwości warsztatu w kwestii wykonania danej usługi. Często niestety zdarza się, że warsztat - mimo jego najszczerszych chęci i dobrej ceny za usługę - nie będzie w stanie jej wykonać, lub wykona ją wadliwie. Utrata gwarancji wskutek naprawy niegwarancyjnej lub przeglądu okresowego wykonanego w serwisie nieautoryzowanym może nastąpić tylko wtedy, gdy koncern samochodowy udowodni, że uszkodzenie samochodu było przyczyną zastosowania części nieoryginalnej i o niewłaściwej jakości. Także możliwe jest to przy stwierdzeniu nieprawidłowego przebiegu naprawy lub niewłaściwego montażu części przez np. brak odpowiedniego oprzyrządowania. Importer złamie prawo, jeśli będzie zmuszał dilerów oraz klientów do napraw, w których będą wykorzystywane jedynie części oryginalne.
Maciej Blum
Więcej informacji o serwisowaniu aut poza ASO bez utraty gwarancji w „autoEXPERCIE" 2/2012.




