Komu szczęście sprzyja?

Dariusz Wójcik

W zasadzie wszyscy wiemy, że reklamom nie należy zbytnio ufać.

Niektóre oferty bywają jednak tak kuszące, że oczarowani nimi, zamiast stwierdzić: „To zbyt piękne, żeby było prawdziwe", zapominamy, co zwykło się mawiać o szczęściu, i myślimy: „Szczęście mi sprzyja...", po czym gnamy do salonu.
W serwisie www.auto-swiat.pl ukazał się artykuł zatytułowany „Kłamstwa o zużyciu paliwa!". „Auto Świat" przyjrzał się specyfi kacjom samochodów i przeprowadził własne próby. Różnice są drastyczne. Skąd się biorą?
Otóż laboratoryjne testy spalania są precyzyjnie znormalizowane, zgodnie z odpowiednią dyrektywą unijną (80/1268/EWG - masochiści mogą zapoznać się z nią na stronie www.eur-lex.europa.eu). Chodzi o to, by wyniki każdego dowolnego testu były porównywalne z wynikami innych testów. Założenie jest dobre, tyle że procedura testowa niewiele ma wspólnego z realnymi warunkami eksploatacji pojazdów.
W laboratorium ma być od 20 do 30°C, bak wypełnia się do 90%, określone są też ciśnienie i wilgotność powietrza. Wydalane spaliny zbiera się do worka i na ich postawie, według złożonego wzoru, który uwzględnia kilka przeliczników, wylicza się zużycie paliwa. Zanim do tego dojdzie, samochód przejeżdża na rolkach około czterech kilometrów z maksymalną szybkością 50 km/h (średnio 19 km/h) oraz około sześciu kilometrów z szybkością maksymalną 120 km/h (średnio 63 km/h). Co ciekawe, w testowanym pojeździe wyłączone są wszelkie odbiorniki energii elektrycznej.
Jakby tego było mało, wszystkim sterują roboty: zmieniają przełożenia w ściśle określonych momentach, nie przyspieszają, ani nie hamują gwałtownie i nie wciskają gazu „do dechy". Innymi słowy: jeżeli uda nam się zamienić w robota i będziemy jeździli wyłącznie w dzień oraz tylko przy odpowiedniej pogodzie, ale bez włączonej klimatyzacji, to może zbliżymy się do rezultatów uzyskiwanych w laboratoriach.
Jak duże są różnice między testami w sztucznych warunkach a realną jazdą? To właśnie zbadał „Auto Świat" - redakcyjni eksperci jeździli w precyzyjnie, lecz zarazem realnie określonych warunkach i mierzyli zużycie paliwa, tankując do pełna przed i po teście. Efekty? Focus spala o 33% więcej paliwa niż w specyfikacji. Panamera Turbo też o 33%. SL 65 AMG o 36%. Alfa Diesel o 37%. Audi Q5 o 39%. Fiesta Econetic o 46%. Kto da więcej?
Wróćmy do tytułowego pytania... Jak na razie szczęście sprzyja wytwórcom samochodów, bo - o dziwo - kierowcy nie zaczęli ich jeszcze pozywać w związku z mijającymi się z rzeczywistością specyfikacjami. Do czasu.

Cezary Kruk

autoExpert 1–2 2025

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę