Gumowy nos

Wiceminister transportu ujawnił, że jego resort pracuje nad nowelizacją przepisów, w myśl której kierowca, który dokonał wykroczenia, płaciłby mandat proporcjonalny do uzyskiwanych przez niego dochodów.
Nie jest do końca jasne, na podstawie czego policjant lub radar mają rozstrzygać o dochodach delikwenta, ale zasada mówiąca, że im bardziej luksusowa marka samochodu, tym bogatszy właściciel, byłaby na tyle klarowna, że poradziłby sobie z nią każdy radar czy policjant.
Potencjał zawarty w ministerialnym pomyśle zasługuje na coś więcej niż zdawkowe odnotowanie faktu, że w jakimś ministerstwie ktoś czasami myśli. Obywatele oczekują, że myśleć się będzie we wszystkich ministerstwach i zawsze!
Zacznijmy od oczywistości: skoro bogatsi będą płacili podwyższone mandaty, to biedniejsi, a więc - dla przykładu - jeżdżący dwudziestoletnim Volkswagenem Polo, powinni płacić obniżone mandaty za te same wykroczenia. Nieuniknioną konsekwencją logiczną takiego stanu rzeczy będzie fakt, że bezrobotni zostaną całkowicie zwolnieni z płacenia mandatów. Byłby to godny pochwały i naśladowania krok ku wprowadzeniu sprawiedliwości społecznej do obowiązującego systemu prawnego.
Skoro już różnicujemy obywateli ze względu na ich przymioty zewnętrzne, takie jak zasobność, nie możemy ignorować ich przymiotów wewnętrznych, takich jak inteligencja. Osoby mało inteligentne nie powinny w ogóle płacić mandatów, bo nie mają pojęcia, za co są karane. Osoby o wybitnej inteligencji niech bulą domiar, dobrze wiedzą za co.
Kardynalne znaczenie ma - rzecz jasna - znajomość prawa. Osobnicy wykazujący się nagminną ignorancją w kwestiach prawnych - dla przykładu działający w warunkach recydywy złodzieje samochodów - nie powinni być karani za uciekanie przed pościgiem z prędkością 200 km/h. Kara należy się natomiast bez wątpienia ścigającym ich z tą samą prędkością policjantom, którzy wszak powinni świecić przykładem w kwestii przestrzegania przepisów prawa i nie przekraczać podczas pościgu 50 km/h w terenie zabudowanym od piątej nad ranem do dwudziestej trzeciej w nocy. Policjanta najłatwiej rozpoznać po naszywce „POLICJA", a złodzieja - po dresie i złotym łańcuchu.
Z braku miejsca skupiłem się tu na wyrywkowym omówieniu kwestii wprowadzania sprawiedliwości społecznej w sferę karania wykroczeń drogowych. Bardziej wyczerpujące ujęcie tego tematu można znaleźć w opowiadaniu „Harrison Bergeron" Kurta Vonneguta, który opisał społeczeństwo równych sobie ludzi. Ponieważ ludzie z natury równi nie są, aby ich zrównać stosowało się tam rozmaite utrudnienia dla tych, którzy się wyróżniali. Nadmiernie mądrzy musieli nosić słuchawki, z których dobiegał przyprawiający o bóle głowy ryk, nadmiernie sprawni nosili na rękach i nogach ciężarki zamieniające ich w niezdary, a nadmiernie piękni byli zmuszani do noszenia ośmieszających ich czerwonych gumowych nosów. Z tego wszystkiego wiceminister transportu łapie się na słuchawki. Cezary Kruk