Cezary Kruk: Nowy, wspaniały świat

Volkswagen stał się pionierem cyfrowego druku metalowego. Fabryka w Wolfsburgu wytwarza coraz więcej podzespołów, korzystając z drukarek 3D. Prezes zarządu koncernu widzi w tej technologii przyszłość motoryzacji. I tu się różnimy, bo patrząc nieco dalej, widzę w niej kres motoryzacji.
Zastanówmy się, do czego przeciętny człowiek wykorzystuje samochód. W tygodniu dociera nim do pracy i wraca do domu, a w weekendy jeździ do galerii handlowej. Na tym z grubsza kończy się aspekt użytkowy, ale jest jeszcze aspekt społeczny. W kulturze patriarchalnej samochód wyznaczał status mężczyzny, pozwalając mu wzbudzić zainteresowanie kobiety, która będzie korelowała z jego statusem. Obecnie patriarchat jest passé, a więc równie dobrze samochód może wyznaczać status kobiety, która zamierza wzbudzić zainteresowanie odpowiedniego mężczyzny. Ta opcja też zaczyna wychodzić z mody. Zgodnie z duchem genderyzmu, osoba dowolnej płci może wzbudzić zainteresowanie innej osoby dowolnej płci. Mniejsza z tym...
Większość ludzi pracuje tylko po to, by raz w miesiącu dostać wypłatę, która na ogół nie jest satysfakcjonująca. Jaki sens będzie miała praca, jeżeli, korzystając z drukarki 3D i proszku metalowego będziemy mogli drukować sobie monety, a z pulpy papierowej, sproszkowanych barwników i paru innych składników – banknoty? Tym samym odpadną nam dojazdy do pracy i powroty z niej.
W galeriach handlowych kupujemy głównie żywność i odzież. A tymczasem już teraz można drukować pożywienie z odpowiednio spreparowanych papek, a całkiem niedawno podjęto pierwsze próby drukowania ubrań z organicznej bawełny i przetworzonych włókien. Wkrótce będziemy mogli drukować sobie posiłki i ubrania w domu. Przepisy i wykroje pobierzemy z Internetu. Będziemy musieli tylko uważać, żeby nie wydrukować steków z bawełny albo płaszcza ze sproszkowanej wołowiny. W efekcie przestaniemy odwiedzać galerie handlowe.
Wszystko to jednak jest niczym w porównaniu z drukowaniem człowieka. Już możliwe jest drukowanie poszczególnych tkanek, a prace nad drukowaniem kompletnych narządów są coraz bardziej zaawansowane. Filozofowie nie zdążą jeszcze ochłonąć po rozważaniu etycznych i prawnych aspektów zapłodnień in vitro, gdy przyjdzie im zmierzyć się z daleko poważniejszą kwestią drukowania ludzi.
W nieodległej przyszłości nikt nie będzie zmuszony szukać swej „drugiej połowy”, bo wydrukuje sobie wybrankę czy wybranka serca po wskazaniu odpowiednich opcji w menu. W rezultacie samochód stanie się zupełnie zbędny.
Bogu ducha winny filozof, który doczytał mój felieton do tego miejsca, zaczął właśnie łamać sobie głowę nad kwestią drukowania ludzi. A tu tymczasem mam dla niego niespodziankę i o wiele trudniejsze wyzwanie. Gdy kończę felieton, drukuję go i czytam, a jeżeli nie jestem zadowolony z efektu, wrzucam wydruk do niszczarki, po czym poprawiam tekst i drukuję go na nowo.
Nie potrzeba wielkiej wyobraźni, żeby założyć, że nie każdy będzie zadowolony z wydrukowanego człowieka. Czy powstaną niszczarki, do których będziemy wrzucali nieudane wydruki, a także te, które zwyczajnie już nam się opatrzyły? I to jest prawdziwa skala problemów, przed jakimi postawi nas przyszłość.
Cezary Kruk
rys. Dariusz Wójcik